przeżyłem tyle lat
była miłość i śmierć
żelazem ryte dnie
noce przerwane salwami karabinów
i uśmiech mamy
modlitwa babci
zawieszone w próżni świata
i śnieg i głód
tułacza smętna pieśń
wróg zabrał to co najpiękniejsze
zostawił żal i krzyż
tak wiele razy dłoń podana
z czeluści życia wyciągała
mijały lata dni złe
dziś wiatr w koronach drzew
namiętne pieśni wygwizduje
w cmentarnych płytach szuka wspomnień
ręce splecione w miłosnym chwycie
i przyszedł kres
rozerwał uścisk
i w łąkach szukam śladów stóp
których nie dotkną moje dłonie
chichoce śmiech diabelskich cieni
w kącikach duszy składa jaja
czarcich złych myśli
cienia śmierci